Funkcjonariusze piaseczyńskiej drogówki spotykają się w codziennej służbie z różnymi zachowaniami i tłumaczeniami kierujących, jednak to które miało miejsce wczoraj, zaskoczyło samych stróżów prawa. Otóż kierujący pojazdem osobowym nie zamierzał zatrzymać się do kontroli drogowej. Nie zareagował na sygnały nakazujące zatrzymanie pojazdu, a później... udawał, że go nie ma. Dlaczego? Był pijany oraz miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
Funkcjonariusze pełniący służbę na Al. Krakowskiej w Tarczynie zauważyli kierującego fiatem panda, który wyprzedził inny pojazd na oznakowanym przejściu dla pieszych. Postanowili zatrzymać kierującego do kontroli, aby dowiedzieć się, dlaczego popełnił tak rażące wykroczenie. Niestety kierujący nie zareagował na wydany przez policjanta sygnał nakazujący zatrzymanie pojazdu. Siedzący za kierownicą pojazdu mężczyzna, mijając funkcjonariuszy, pomachał im i pojechał dalej.
Mundurowi natychmiast podjęli pościg przy użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Kierujący postanowił zjechać na pobocze, jednakże kiedy funkcjonariusze podeszli do pojazdu zauważyli, że fotel kierowcy jest... pusty. Na tylnym siedzeniu siedziały za to trzy osoby, które chórem odpowiedziały, że żadna z nich pojazdem nie kierowała. To tłumaczenie nie przekonało stróżów prawa, ponieważ doskonale wiedzieli, kto siedział za kierownicą. Był to 35-letni mieszkaniec Grójca. Funkcjonariusze szybko ustalili, co było powodem takiego zachowania mężczyzny. Otóż badanie alkomatem wykazało, że ma on ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu oraz sądowy zakaz prowadzenia pojazdów obowiązujący do czerwca 2023 roku.
Sprawa swój finał będzie miała w sądzie, gdzie 35-latek wytłumaczyć się będzie musiał nie tylko z popełnionego wykroczenia, ale również kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej.
Postępowanie w sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Piasecznie.
asp. Magdalena Gąsowska/ea